Wicemarszałek Sejmu poseł SDPl Tomasz Nałęcz uważa, że Prawo i Sprawiedliwość, żądając delegalizacji SLD wzbudzi tylko społeczne współczucie dla tej partii.
Profesor Nałęcz powiedział w radiowych Sygnałach Dnia, że choć nie rozgrzesza incydentu z posłem SLD Andrzejem Pęczakiem, to pomysł delegalizacji całej jego partii źle świadczy o wiedzy prawniczej kierownictwa PiS.
Tomasz Nałęcz uważa, że zamiast pomysłów o delegaliacji należy szybko zmienić prawo tak, by uniemożliwić w przyszłości skazanym za przestępstwa posłom korzystanie z ich przywilejów a karanym wcześniej kandydatom na posłów uniemożliwić ubieganie się o mandat.
Tomasz Nałęcz przyznał, że działał w latach 90-tych w fundacji na rzecz odrodzenia lewicy, która- jak zarzuca mu Roman Giertych - była finansowana przez biznesmenów: Andrzeja Kunę i Aleksandra Żagla. Obaj przedsiębiorcy zeznawali przed komisją sejmową w sprawie skandalu wokół PKN Orlen.
Tomasz Nałęcz powiedział w radiowych Sygnałach Dnia, że nie działa już w fundacji i że nie wiedział, kim byli jej sponsorzy. Profesor Nałęcz twierdzi, że o tym, kto finansował fundację, dowiedział się dopiero z prasy. Nałęcz uznał, że zarzuty posła Giertycha, to sypanie innym piasku w oczy.