Ministerstwo Spraw Zagranicznych radzi jednak, aby na wszelki wypadek mieć przy sobie także paszport.
Z podróży po Unii jest zadowolony Andrzej Osiński, odpowiadający w Orbisie za transport międzynarodowy. Z jego obserwacji wynika, że po 1 maja poprawiło się podejście unijnych celników do naszych obywateli.
"Na przejściach granicznych z Czechami i Niemcami, gdzie autokar stał godzinę teraz odprawa trwa od 15 do 10 minut, natomiast w Anglii, pasażerowie są przesłuchiwani przez urzędnika imigracyjnego, ale w zupełnie innej atmosferze" - powiedział Osiński.
Dodał, że niektórzy polscy turyści wyjeżdżają tylko na dowód, ale mało który jest na tyle odważny, by nie zabierać ze sobą paszportu.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych radzi jednak, aby nie popadać na razie w euforię i - na wszelki wypadek - mieć przy sobie paszport, zwłaszcza gdy legitymujemy się starym dowodem osobistym, który zawiera wpisy wyłącznie w języku polskim. Rzecznik MSZ Bogusław Majewski powiedział, że stare dowody osobste nie są jeszcze rozpoznawane przez niektóre służby graniczne państw europejskich. "Setki tysięcy urzędników muszą się jeszcze nauczyć jak wyglądają polskie dokumenty uprawniające do przekraczania granic wewnątrz UE" - wyjaśnił Majewski. MSZ radzi więc, by podróżować i z dowodem osobistym i z paszportem.
Ministerstwo prosi też, by o wszelkich kłopotach związanych z przekraczaniem unijnych granic informować polskie placówki konsularne.