Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Nie trzeba wyjeżdżać na saksy do Londynu ani na wczasy w egipskim kurorcie, żeby stracić życie w przypadkowych i tragicznych okolicznościach. Wystarczy wyjść za próg domu.

0
Podziel się:
Nie trzeba wyjeżdżać na saksy do Londynu ani na wczasy w egipskim kurorcie, żeby stracić życie w przypadkowych i tragicznych okolicznościach. Wystarczy wyjść za próg domu.

Mieszkanka peryferyjnej dzielnicy Opola urządzała w sobotę chrzciny. Po wieczornej mszy kilkunastoosobowa rodzina wracała z kościoła ulicą, którą przecinał kolejowy trakt. Szlabany były podniesione, więc ludzie, nie przewidując zagrożenia, weszli na tory. Nagle ktoś zobaczył zbliżający się szybko elektrowóz. Ktoś inny krzyknął i wszyscy w ostatnim momencie zdążyli umknąć przed rozpędzoną kupą żelastwa. Przejazd był niezabezpieczony, gdyż dróżnik się narąbał. Kiedy kwadrans później zatrzymała go policja, miał na wydechu równy promil alkoholu.

Takie mamy czasy, że wiadomości o ludzkich tragediach towarzyszą nam codziennie od przebudzenia do zmierzchu. Wylewają się z telewizyjnych ekranów i komputerowych monitorów, z łamów gazet. Zatrzymany dróżnik w pierwszych słowach powiedział, że widział nadjeżdżający pociąg. Ale nie zareagował. Może wszechobecna śmierć powoduje, że coś się w nas przytępiło, że zanika nam instynkt samozachowawczy oraz wyobraźnia.

Między zamachami w Londynie a wybuchem w Sharm el-Sheikh „zdolny” reporter jednej z gazet przeprowadził eksperyment na opolskim dworcu PKP. Zdolni reporterzy to dziś najczęściej małolaty, których redakcje zgarniają z ulicy, bo nie trzeba im dużo płacić, a w dodatku wykonują każdą durnotę, którą wymyślą ich szefowie, żeby tylko zwiększyć sprzedaż nakładu. Nasz prowokator zostawił na peronie plecak i z ukrycia obserwował, czy pakunek zwróci czyjąś uwagę. Nie zwrócił. Ale teraz wiadomo już jaki cel w mieście można bez specjalnego wysiłku zaatakować. Gdyby terroryści chcieli kiedyś wybrać się do Opola – a przypuszczenie nie jest bezzasadne, bo stąd wyruszają do Iraku polskie wojska – gazeta podał im na dłoni opis miejsca, w które mogą uderzyć.

Przyzwyczajamy się do śmierci i do głupoty, a nawet do zjawisk niezwyczajnych. Rok temu głośno było o niewielkim podopolskim Głogówku z powodu pojawienia się na tamtejszych polach kręgów odciśniętych w zbożu. Trudno było dopatrzyć się w tym incydencie ludzkiej ingerencji, więc zewsząd zjeżdżały tłumy, żeby zobaczyć coś, co może być dziełem sił spoza naszego świata. W ubiegłym tygodniu kręgi znów się pojawiły, ale tłumów już nie ma. Przywykliśmy. Tak jak do kolejnych zamachów. Do tego, że śmierć czyha za progiem domu. I że stała się towarem z plecaka zostawionego eksperymentalnie na dworcu PKP.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)