Czy tak się stanie, okaże się jednak dopiero w dniu ogłoszenia wyroku, który jest spodziewany pod koniec kwietnia.
Lew Rywin jest oskarżony o to, że miał zaproponować Agorze - spółce wydającej "Gazetę Wyborczą" - korzystne zmiany w ustawie medialnej w zamian za siedemnaście i pół miliona dolarów. Miał się przy tym powołać na ludzi z kręgów władzy mówiąc, że część pieniędzy zostanie przeznaczona dla SLD. Rywin dzięki tej transakcji miał uzyskać fotel prezesa Polsatu. Prokuratura oskarżyła więc Lwa Rywina o płatną protekcję. Czyn ten jest zagrożony karą do trzech lat więzienia.
Przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Marek Celej uprzedził jednak strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu z płatnej protekcji na usiłowanie oszustwa, a za to grozi do ośmiu lat więzienia. "Jesteśmy tym zaskoczeni" - zgodnie stwierdzili trzej obrońcy Lwa Rywina. Według nich taka interpretacja położyłaby kres opinii o istnieniu "grupy trzymającej władzę".
Prokurator Katarzyna Kwiatkowska nie jest zaskoczona takim obrotem sprawy. Zapowiedziała jednak, że będzie bronić wersji o płatnej protekcji. Sąd natomiast zaznaczył, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Najpierw muszą zostać wygłoszone mowy końcowe. Pierwsza prokuratorska - 14 kwietnia, dwa dni później - obrońców.