Były redaktor naczelny dziennika "Życie" Tomasz Wołek jest zdania, że podstawowa zasada, to dokładna analiza materiału. Wołek mówi, że nie chodzi o to, żeby "orzekać zawczasu winę bądź niewinność, tylko zgodnie z rzemiosłem dziennikarskim temu się przyjrzeć".
Prezes SDP Krystyna Mokrosińska uważa, że dziennikarz ma prawo wyrażać opinie w oparciu o dostępny mu materiał. Jej zdaniem, "nie da się zaakceptować sytuacji, w której dziennikarz może formułować krytyczne oceny pod warunkiem, że wykaże ich prawdziwość". Mokrosińska dodaje, że "każdy dziennikarz, jeżeli formułuje jakąś ocenę krytyczną, to opiera się na jakiś danych".
Innego zdania są publicyści "Gazety Wyborczej" i "Trybuny". Helena Łuczywo pisze, że teczkami w stanie wojennym posługiwali się juz politycy i dziennikarze. Naczelny "Trybuny" Wiesław S. Dębski twierdzi na łamach swojej gazety, że "od lustracji polityków jest Rzecznik Interesu Publicznego i sąd lustracyjny".