Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Panująca dekoniunktura nie jest przeszkodą dla zwyżek cen akcji

0
Podziel się:

Siła i charakter spadków na warszawskim parkiecie w trakcie piątkowej sesji, wskazuje na nasilenie się tendencji zniżkowej wśród spółek kojarzonych z nową ekonomią. A ponieważ wśród innych branż reprezentowanych na GPW, trudno wyodrębnić potencjalnego lidera wzrostów, atmosfera na parkiecie na pewno nie będzie sprzyjała wzrostom.

Przynajmniej w krótkim terminie.

- W tej chwili warszawska giełda znajduje się w okresie bessy. Punktem zwrotnym pod względem zachowań inwestorów powinien okazać się WIG na poziomie 16 tys. punktów. Może to być sygnał do wzrostów, a podstawowy indeks GPW w styczniu 2001 roku miałby szansę osiągnąć 21 tys. punktów. Koniec tego roku na warszawskim parkiecie powinien być dobry dla inwestorów, ale wiosna przyszłego roku może okazać się już znacznie gorsza. Obecnie dużo spółek podlega przecenie, a jeśli WIG zbliżył się do 16 tys. punktów, to atrakcyjność wielu z nich wzrośnie jeszcze bardziej. W kręgu zainteresowań szerszej grupy inwestorów mogą znaleźć się KGHM, PKN Orlen oraz Agora - uważa Roman Sosnowski, doradca inwestycyjny WBK AIB AM.

- Po każdym gwałtownym spadku przychodzi odreagowanie. Równie dobrze wczorajszą sesję można odbierać jako jednodniową korektę, jak też zapowiedź długookresowych wzrostów. Niemniej jednak końcówka roku może być pomyślna dla inwestorów. Mimo wszystko spółki, które jeszcze w 2000 roku mogą pociągnąć giełdę w górę, powinny pochodzić z sektora nowych technologii - ocenia Jacek Lichota, doradca inwestycyjny ING BSK AM.

WIG jak Nasdaq
Po raz kolejny trend wyznaczany na polskiej giełdzie staje się zbieżny z tym, jaki panuje na światowych parkietach, a takie korelacje, przy dość histerycznym zachowaniu rynku, potrafią istnieć nawet kilka tygodni. Pewnym pocieszeniem dla polskich inwestorów, grających intensywnie i spekulacyjnie, jest różnica czasowa pomiędzy notowaniami WIG a Nasdaq i Dow Jones Industrial, dzięki której gracze mogą na ogół przewidzieć zachowanie subindeksów na fixingu i podczas handlu ciągłego, przynajmniej na najbliższej sesji. Oczy większości uczestników rynku skierowane są więc za Atlantyk, może z wyjątkiem inwestorów mających zajęte długie pozycje na Oceanie czy Beton Stalu. Prognozowanie zachowania się kursów polskich spółek, kojarzonych z nowa ekonomią, musi wiec uwzględniać rzeczywiste i przewidywane zmiany indeksu Nasdaq. Natomiast związek pomiędzy takimi spółkami a wartością WIG jest oczywisty, bowiem posiadają one znaczącą wagę w konstrukcji tego indeksu.

Nawet pomimo potknięcia Intela, analitycy rynku Nasdaq, pozytywnie postrzegają rozwój notowanych na nim spółek. Według ich przewidywań, spółki z Nasdaq, zarobią w 2000 roku o 35,5 proc. więcej niż w roku ubiegłym, a tendencja ta zostanie zachowana w następnych kilku latach.

Teoretycznie powinno to prędzej czy później przełożyć się na trend wzrostowy. Niestety tego samego nie można powiedzieć o polskich spółkach, których większość zanotuje gorsze wyniki od osiągniętych rok wcześniej, mimo spodziewanej poprawy wyników pod koniec roku. Jeżeli jednak w Ameryce notowania firm technologicznych będą rosły, to podobny ruch kursów zanotujemy także na polskiej giełdzie, a zarówno u nas jak i za Atlantykiem ceny niektórych spółek stają się coraz bardziej atrakcyjne.

Nadzieja w OFE
Polski rynek posiada dodatkową cechę, której nie posiada unormowany rynek amerykański, a która może pozytywnie wpłynąć na zachowanie WIG. Jest to sposób przelewania pieniędzy z ZUS do funduszy emerytalnych, które jeżeli tylko dostaną większe środki na pewno zaczną skupowanie akcji po obecnych cenach. Siłę tych pieniędzy mogliśmy poznać w czwartym kwartale ubiegłego roku i w pierwszych miesiącach tego roku.

- Nie ukrywam, że obecnie jest duża szansa na powtórzenie zeszłorocznych wzrostów. Dla inwestorów szykuje się zatem okazja do sporego zarobku w czwartym kwartale tego roku. W końcówce roku można spodziewać się większego zaangażowania w rynek akcji dużych funduszy emerytalnych, co powinno wydatnie ożywić giełdę. Sądzę, że motorem napędzającym warszawską giełdę powinien być sektor IT, chociażby z racji ostatnich spadków spółek tej branży. Oprócz tego ostatnie miesiące 2000 roku mogą okazać się dobre dla firm budowlanych, a niewykluczone, że również dla banków - prognozuje Ewaryst Zagajewski, dyrektor biura inwestycji PKO Handlowy PTE.

Abstrahując od czekających nas wydarzeń politycznych, zachowanie głównego indeksu giełdowego przypomina nieco zmiany jego notowań pod koniec 1999 r, kiedy największe spadki miały miejsce we wrześniu. Po nich nastąpiła dwumiesięczna stabilizacja, poprzedzająca hossę, która wyniosła indeks do historycznego marcowego rekordu. Niekorzystnym czynnikiem będzie kontynuacja spadków wartości złotego, przez które zyski inwestorów zagranicznych ulegają skurczeni. Wszystko wskazuje na to, że kształt budżetu państwa na przyszły rok również nie będzie stanowił zachęty do kupowania akcji.

wiadomości
gospodarka
najważniejsze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)