Niepokojącym akcentem tej wizyty - o czym donoszą media - była sprawa pogarszajacego się zdrowia papieża. Mówi się nawet, że może to być ostatnia jego zagraniczna podroż. Gdyby tak sie stało, podróż na Słowację przeszłaby do historii. Jeśli będzie inaczej, pozostanie kolejnym dowodem na upór papieża i jego cudowną zdolność odzyskiwania sił.
Wbrew sugestiom Watykanu, że papież wykorzysta tę podróż do przypomnienia o chrześcijańskich korzeniach naszego kontynentu, nie mieszał on polityki z religią i raz tylko tuż po przylocie do Bratysławy wskazał, co należy robić aby budować tożsamość nowej Europy. Nie może to być wyłącznie szukanie korzyści ekonomicznych, trzeba budować społeczeństwo wrażliwe na życie ludzkie promować rodzinę, bronić najsłabszych i służyć wspólnemu dobru. Poza tym wszystkie spotkania miały charakter religijny.
Papież złożył hołd narodowi słowackiemu za dochowanie wierności Chrystusowi w okresie totalitaryzmu. Wyniósł na ołtarze dwoje męczenników z tego okresu. Przypomniał o potrzebie zachowania wiary w nowej rzeczywistości a biskupom zalecił traktowanie swej posługi jako służby a nie jedynie zaszczytów.
