Prezes koncernu paliwowego Orlen Andrzej Modrzejewski został wczoraj zatrzymany przez Urząd Ochrony Państwa i doprowadzony na przesłuchanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Po krótkim przesłuchaniu puszczono go do domu. Rzecznicy UOP i prokuratury nie chcieli udzielać żadnych informacji na ten temat. Według źródeł Rzeczpospolitej, embargo nałożyły Prokuratura Apelacyjna i Ministerstwo Sprawiedliwości.
Pierwsze publicznie o zatrzymaniu informowały wieczorne 'Wiadomości' i wiązały je z głośną aferą wokół PZU Życie. Natomiast wczorajsza 'Trybuna' pisała, że PKN chce właśnie przedłużyć na kolejne dziesięć lat kontrakt na dostawy rosyjskiej ropy za pośrednictwem firmy J&S. Sugerowała, że J&S interesują się polskie służby specjalne oraz że dni Modrzejewskiego w Orlenie są policzone.
Andrzej Modrzejewski w rozmowie z Rzeczpospolitą powiedział, że podczas przesłuchiwania nie pytano go o kontrakt PKN Orlen na dostarczenie ropy ze spółką J&S, ani o PZU Życie. Potwierdził, że chodziło o dawną sprawę związaną z ujawnieniem poufnej informacji giełdowej.
W jego opinii zatrzymanie było prowokacją i wiąże je z próbą usunięcia go ze stanowiska. Dziś ma obradować rada nadzorcza Orlenu. Jeden z punktów dotyczy zmian w zarządzie koncernu. Zmiany forsuje Ministerstwo Skarbu. Jego szef Wiesław Kaczmarek twierdzi, że Modrzejewski doprowadził do spadku wartości firmy. Minister nie ukrywa, że tworzy blok małych akcjonariuszy, którzy popraliby jego pomysł na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy 21 lutego, gdyby zmian nie udało się przeprowadzić dziś na zebraniu rady nadzorczej.
iar/Rzeczpospolita/miszcz/pul
