Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Po wyborach trudno będzie o porozumienie w sprawie finansowania służby zdrowia

0
Podziel się:

W programach wyborczych partii w fundamentalnych kwestiach dotyczących ochrony zdrowia największe różnice występują między liderami sondaży - PO i PiS.

Po wyborach trudno będzie o porozumienie w sprawie finansowania służby zdrowia

W programach wyborczych partii w fundamentalnych kwestiach dotyczących ochrony zdrowia największe różnice występują między liderami sondaży - PO, która chce częściowego urynkowienia systemu ubezpieczeń zdrowotnych, oraz PiS, postulującego likwidację Narodowego Funduszu Zdrowia i finansowanie ochrony zdrowia z budżetu państwa.

_ fot. PAP/Wojciech Szabelski Ile partii startujących w wyborach, tyle pomysłów na uzdrowienie służby zdrowia. Jak pacjenci przeżyją kolejne eksperymenty, przekonamy się po wyborach. _

Wspólnym elementem deklaracji zdecydowanej większości partii jest postulat ewolucyjnych zmian w ochronie zdrowia. Politycy podkreślają, że kolejna rewolucja nic dobrego nie przyniesie. Niektórzy chcą jednak wprowadzić znaczące zmiany.

PO chce, by docelowo 70 proc. publicznych pieniędzy na opiekę zdrowotną było kierowanych na finansowanie świadczeń bezpłatnych dla pacjentów, zaś 30 proc. - do rynkowych instytucji ubezpieczeniowych, które z ubezpieczonym będą negocjować zakres ewentualnych świadczeń. Zdaniem Elżbiety Radziszewskiej (PO) konieczne jest wprowadzenie większej konkurencyjności do ochrony zdrowia.

Tymczasem PiS chce odejść od systemu ubezpieczeniowego i finansować świadczenia zdrowotne z budżetu państwa. Partia ta chce wydzielić świadczenia, których opłacanie weźmie na siebie państwo. Minister zdrowia ma mieć za zadanie finansowanie m.in. ratownictwa medycznego i procedur wysokospecjalistycznych, zaś wojewodzie zostaną przekazane środki na kontraktowanie reszty świadczeń. Według Bolesława Piechy (PiS) pomysł jego partii nie oznacza powrotu do generującej marnotrawstwo sytuacji sprzed reformy wprowadzającej kasy chorych.

Socjaldemokracja Polska, Liga Polskich Rodzin, Demokraci i Sojusz Lewicy Demokratycznej nie przewidują likwidacji NFZ, choć chcą jego stopniowej decentralizacji.

Demokraci oraz Platforma chcą utworzyć niezależną instytucję, która opracuje standardy opisu i wyceny świadczeń zdrowotnych. Demokraci zastrzegają przy tym, że nie będzie to trwało krótko; przypominają, ile złego wynikło z pospiesznego przygotowania katalogów świadczeń przez NFZ. Partia ta chce wydzielić szpitale publiczne, które nie będą podlegać prywatyzacji, a które będą gwarancją bezpieczeństwa zdrowotnego dla państwa. Pozostałe zaś mogą być przekształcane w spółki prawa handlowego lub prowadzone przez organizacje non-profit.

W ten sposób powstać ma sieć szpitali - czyli wydzielenie części placówek, które będą gwarancją bezpieczeństwa zdrowotnego, także w przypadku katastrof. O sieci mówi prawie każda partia; jest to postulat, który był głoszony od kilkunastu lat przez kolejne ekipy Ministerstwa Zdrowia. Nie został do tej pory spełniony.

Choć wszystkie partie zauważają problem niedofinansowania ochrony zdrowia, to różnią się w koncepcjach jego rozwiązania - m.in. w kwestii ubezpieczeń dodatkowych. Opowiada się za nimi PO. SdPl chce natomiast na początku stworzyć koncepcję takich ubezpieczeń, ale postuluje także przekazywanie z OC procentu na leczenie ofiar wypadków. Lider LPR Marek Kotlinowski powiedział PAP, że jego partia opowiada się za podniesieniem składki na ubezpieczenie zdrowotne, ale jest przeciwna dodatkowym ubezpieczeniom.

SLD chce lepszych przepisów dotyczących list oczekujących na deficytowe świadczenia zdrowotne. Zdaniem tego ugrupowania, pewnych zmian wymagają kontrakty z NFZ - powinny być zawierane na okres dłuższy niż rok i należy kontraktować pakiety świadczeń (np. zabieg i rehabilitacja)
, a nie poszczególne świadczenia.

Partie różnią się w podejściu do prywatyzacji ochrony zdrowia. PiS nie widzi przeszkód w prywatyzacji lecznictwa otwartego, ale uważa, że szpitale w najbliższej przyszłości nie powinny być prywatyzowane. Za prywatyzacją, ale pod warunkiem, że 15 proc. udziałów przejdzie w ręce pracowników danej placówki, opowiedział się Lech Wędrychowicz z Samoobrony.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)