Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polacy zapłacą za niższą składkę Anglików?

0
Podziel się:

Anglia powinna zrezygnować z ulgi w składce do unijnego budżetu i płacić pełną kwotę - uważa większość członków Wspólnoty. Pieniądze są potrzebne nowym państwom w Unii.

Kolejny kryzys w UE. Tym razem trwa spór o pieniądze. Większość członków Wspólnoty uważa, że Anglia powinna zrezygnować z ulgi, jaką ma w składce do unijnego budżetu. Pieniądze te są potrzebne nowym państwom w Unii.

Jeśli Anglia nie zmieni zdania, to zostaną zmniejszone subsydia między innymi dla Polski. „Biedne kraje będą musiały angielski rabat finansować, a to nie fair" - uważa hiszpański sekretarz stanu do spraw unijnych Alberto Navarro.

"Nie będziemy negocjować rabatu" - twardo na te postulaty odpowiada brytyjski minister finansów Gordon Brown w wywiadzie dla radia BBC.

Mowa o wynoszącej 4,6 mld euro uldze w rocznej składce, jaką Wielka Brytania płaci do budżetu UE.

Jak podkreślił Brown, rabat "po prostu nie nadaje się do negocjacji".
"Powiedzieliśmy bardzo wyraźnie, że nie tylko rabat jest usprawiedliwiony, ale jeśli będzie tego wymagał interes narodowy, będziemy musieli użyć naszego prawa weta" - dodał.

Chwilę później brytyjski premier Tony Blair złagodził stanowisko i dopuścił
możliwość dyskusji na ten temat.
"Jeśli będziemy mieli do czynienia z zasadniczym przeglądem
sposobu, w jaki Europa wydaje pieniądze, to wszystko jest otwarte
do debaty" - oświadczył Blair.

Rabat, który opiewa na 4,6 mld euro rocznie, wynegocjowała w 1984 roku ówczesna premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Miał on zrekompensować Brytyjczykom niewielkie wpływy ze wspólnej polityki rolnej.

Brytyjski dziennik "Financial Times" napisał w piątek, że Francja, Hiszpania i Włochy krytykują Wielką Brytanię za upieranie się przy utrzymaniu ulgi w niezmienionej wysokości i żądają, by zgodziła się na renegocjację rabatu w ramach planowania finansów na lata 2007-2013. W przyszłym tygodniu odbędzie się szczyt UE w Brukseli, podczas którego rozstrzygną się losy budżetu Unii na lata 2007-2013. Brytyjski premier Tony Blair nie zgadza się na żądania innych państw, dzięki czemu w swojej walce o rabat jest osamotniony - podkreśla dziennik.

Prezydent Francji Jacques Chirac nakłania Blaira do negocjacji nad przyszłością tego "brytyjskiego czeku". "FT" cytuje Chiraca, który mówi, że "nadszedł czas dla naszych brytyjskich przyjaciół, by zrozumieć, że muszą zrobić gest solidarności dla Europy".

Na te słowa brytyjski premier spokojnie odpowiada, że Wielka Brytania robi już taki gest, ponieważ "od ponad 10 lat, nawet z rabatem, płaci Europie 2,5 razy więcej niż Francja. Bez rabatu byłoby to 15 razy więcej niż Francja. To jest nasz gest" - podkreśla cytowany przez dziennik Blair.

"Financial Times" zwraca też uwagę, że stanowiska poszczególnych państw przed szczytem UE w Brukseli już się usztywniają. Kraje Unii przygotowują się bowiem do walki nad ustaleniem wysokości unijnych finansów wycenianych na 800-900 mld euro w okresie 7 lat oraz sporów, kto to ma płacić.

Gazeta przypomina, że przewodniczący w tym półroczu UE Luksemburg zaproponował, aby w 2007 roku brytyjski rabat zamrozić na dotychczasowym poziomie, zapobiegając w ten sposób jego wzrostowi do 7-8 mld rocznie, zaś później stopniowo go zmniejszać.

Kanclerz Brown powiedział w piątek w rozmowie z BBC, że na to Wielka Brytania też się nie zgadza.

Włoski premier Silvio Berlusconi, który dotychczas był bliskim sojusznikiem Blaira też atakuje brytyjski rabat - pisze dziennik. W liście do premiera Luksemburga Jean-Claude'a Junckera napisał, że chciałby doprowadzić do radykalnej zmiany rabatu.

Natomiast hiszpański sekretarz stanu ds. unijnych Alberto Navarro powiedział "FT", że jego kraj przygotowuje się do zaakceptowania dużych cięć w europejskich subsydiach, jeśli Wielka Brytania zgodzi się na cięcia w rabacie.
"Jeśli Wielka Brytania się nie zgodzi, biedne kraje będą musiały ten rabat finansować, a to nie fair" - podkreślił Navarro.

Doradcy Blaira obawiają się, że jeśli nie uda się doprowadzić do kompromisu w sprawie budżetu UE na lata 2007-2013 podczas szczytu w Brukseli, to Wielka Brytania staje się "kozłem ofiarnym" tego niepowodzenia.

Dodatkowo dla Londynu niepokojące jest to, że prezydent Chirac próbuje sporem o brytyjski rabat zająć opinię publiczną, spychając w ten sposób w cień swoje upokorzenie z powodu odrzucenia przez Francuzów konstytucji unijnej 29 maja.

unia
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)