Wczoraj wieczorem w Lublinie do jednego z Polaków przebywających pod Elbrusem zadzwonił telefon. Wszystko wskazuje na to, że był to zaginiony Janusz Burczak, który twierdził, że jest cały i zdrowy, a po przejściu jednym ze stoków spędził trzy dni u pasterzy. Teraz ma zamiar udać się do miejscowości Czerskoje i tam czekać na kolegów pozostałych w bazie pod Elbrusem. Dzwoniący prosił, żeby przekazać im tę wiadomość. Jednakże ani w Czerskoje ani w sąsiednich miejscowościach Janusza Burczaka nie spotkano. Rosujska milicja dysponuje jego zdjęciem, rozesłanym przez polski konsulat w Moskwie. Wiadomo więc, że wczoraj po południu młody człowiek o rysopisie Janusza Burczaka wsiadł do, autobusu zmierzjącego do pobliskiego Piatigorska. Polski konsul generalany w Moskwie Tomasz Klimański odbiera informacje dotyczące zaginionego z trzech sąsiednich miast: Mineralnych Wód, Piatigorska i Kisłowodska.
Poszukiwania utrudnia fakt, że zaginiony Polak nie ma pieniędzy ani dokumentów, nie wykluczone jest więc, że obawia się kontaktu z rosyjską milicją.