Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prawo i Gospodarka o upadających warsztatach

0
Podziel się:

Co piąty z zakładów świadczących usługi motoryzacyjne przestał istnieć w 2001-szym roku. Zamiast nich, naprawą aut zajęły się tak zwane "złote rączki". Wszystko za sprawą zaniżonych rozliczeń z ubezpieczycielami i zmiany przepisów celnych - czytamy w dzisiejszym "Prawie i Gospodarce".

Według Polskiej Izby Motoryzacji, w ubiegłym roku działalność przerwało 20 procent czyli cztery tysiące warsztatów. Pod koniec roku 2000-ego było ich jeszcze ponad 20 tysięcy. PIM szacuje, że w roku bieżącym ich liczba może się zmniejszyć o kolejny tysiąc lub dwa.
Według "Prawa i Gospodarki", w 2001-szym roku największe firmy ubezpieczeniowe - rozliczając szkody wypadkowe - wypłacały klientom zaniżone odszkodowania bez podatku VAT. Warsztaty, które ten podatek płacą, odmawiały wykonania usług za niższą cenę. Tak powypadkowe auta trafiały do szarej strefy czyli tak zwanych "złotych rączek". Mnóstwo warsztatów upadło, gdy wprowadzone zostały przepisy uniemożliwiające wjazd do Polski uszkodzonych aut - samochody te są obecnie naprawiane w Niemczech bądź w Czechach.
W komentarzu zatytułowanym "Dokąd nas to zaprowadzi" Janusz Steinbarth pisze, że gdyby badania techniczne w Polsce były rzetelne, to połowa z importowanych używanych samochodów w ogóle nie byłaby zarejestrowana.
Pewna liczba aut nie powinna - zgodnie z najnowszymi przepisami celnymi - przejechać polskiej granicy. Jak na jednym przejściu nie puszczą, to próbuje się szczęścia na innym, w końcu obie strony jakoś się dogadują. Można tak dalej, pytanie tylko, gdzie to nas w końcu zaprowadzi? Z pewnością nie do cywilizowanej Europy - pisze Janusz Steinbarth w dzisiejszym "Prawie i Gospodarce".

Prawo i Gospodarka 23-24.02/Skrzypczak/sawicka

motoryzacja
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)