Premier Jerzy Buzek wyraził nadzieję, że kraje kandydujące do Unii Europejskiej bedą miały wpływ na kształt przyszłej polityki regionalnej Unii.
Premier uczestniczy w Brukseli w konferencji
poświęconej funduszom strukturalnym, przeznaczonym na
rozwój słabszych gospodarczo regionów. Jest to początek
dyskusji o tym, jaka ma być polityka regionalna po roku
2006-tym, gdy przestaną obowiązywać obecne ustalenia
budżetowe, a Unia powiększy się o nowych członków.
Przemawiając na forum konferencji, w której
uczestniczą przedstawiciele 15-tu państw Unii oraz 12-tu
krajów kandydujących do Wspólnoty, szef polskiego rządu
wyraził rozczarowanie, że w propozycjach przygotowanych
przez Komisję Europejską nie przewidziano istotnego
wzrostu budżetu na finansowanie przyszłej polityki
regionalnej. Zdaniem Jerzego Buzka, oznacza to że wybór
regionów, którym należy w pierwszym rzędzie pomagać,
będzie jeszcze trudniejszy niż dzisiaj.
Politycznie nie do zaakceptowania - uważa premier
Buzek - jest też limit pomocy na poziomie czterech procent
dochodu narodowego. Taki limit oznacza, że po rozszerzeniu
nowi członkowie otrzymają mniejszą pomoc strukturalną niż
rejony położone w mających znacznie wyższy dochód narodowy
państwach obecnej Unii.
Jak powiedział Jerzy Buzek, istnieją dwie
podstawowe zasady, które stara się przekazać naszym
partnerom z Unii Europejskiej. Po pierwsze, chodzi o to,
by w polityce regionalnej nowi członkowie byli traktowani
tak samo jak starzy, a po drugie, by dofinansowanie na
jednego mieszkańca w nowo przyjętych regionach było wyższe
niż w już należących do Wspólnoty. Tylko wtedy - zdaniem
Jerzego Buzka - Polska będzie mogła utrzymać kontakt z
najbogatszymi regionami Europy oraz nadrobić straty.
Komisja Europejska przewiduje, że wypracowanie
zasad nowej polityki regionalnej potrwa co najmniej trzy
lata i dopiero wtedy można będzie przystąpić do ustaleń
budżetowych.
13:19 22/05/2001