Szczyt Unii Europejskiej zdominują trudne rozmowy z państwami kandydackimi na temat pieniędzy oraz kwestia Turcji.
Anders Fogh Rasmussen powiedział Polskiemu Radiu, że celem tego szczytu jest doprowadzenie do tego, by w 2004 roku do Unii należało 25 państw. Premier Rasmussen wyraził nadzieję, że uda się zakończyć negocjacje ze wszystkimi 10-cioma krajami, w tym z Polską.
Premier Rasmussen uważa, że proces rozszerzenia Unii Europejskiej to olbrzymia historyczna szansa, zarówno dla Unii jak i dla Europy Środkowo-Wschodniej. Jego zdaniem, byłoby wielkim błędem gdyby walka o szczegóły zdominowała kopenhaski szczyt.
Jak mówi Rasmussen, kraje Unii dają wyraźny sygnał, że duńskie propozycje to maksimum możliwości 15-tki, a przy tym niektóre uważają tę ofertę za nawet zbyt hojną. "Państwom kandydującym mówię: musimy juz teraz zkończyć negocjacje" - powiedział premier Rasmussen. Jego zdaniem, przyszedł czas kompromisu i akceptacji unijnych propozycji. "Państwom członkowskim mówię: zaakceptujcie nasz plan finansowy" - mówił Rasmussen. Jego zdaniem, proces rozszerzenia wart jest tej ceny.
"13 lat po upadku muru berlińskiego mamy szansę zjednoczyć kontynent. To jest szansa, której nie możemy zmarnować" - stwierdził Rasmussen. Jego zdaniem, nie można pozowlić, by kwestie techniczne, takie jak sprawa kwot mlecznych, zdominowały szczyt. "Musimy uzmysłowić sobie o co toczy się gra: chodzi o 40 miliardów euro dla krajów kandydujących. Dzięki tym pieniądzom stworzona zostanie szansa rozwoju gospodarczego" - stwierdził duński premier.
Na szczycie będzie się także mówić o kwestii tureckiej, czyli sprawie ewentualnego wyznaczenia temu krajowi daty rozpoczęcia negocjacji. Premier Rasmussen zadeklarował, że zamierza znaleźć dobre rozwiązanie tej kwestii podczas szczytu.
