Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier zapewnia, że przedstawiając informację o aferze starachowickiej, nie uległ prowokacji

0
Podziel się:

Premier Leszek Miller oświadczył w Sejmie, że nie padł ofiarą prowokacji politycznej, gdy cytował z sejmowej trybuny artykuł "Życia Warszawy" o domniemanych powiązaniach z mafią posła Platformy Obywatelskiej Pawła Piskorskiego. Szef rządu odpowiadał na pytanie posła SLD Bogdana Lewandowskiego, który chciał wiedzieć, czy powołując się na doniesienia "Życia Warszawy" nie padł ofiarą prowokacji.

Całe zdarzenie nastąpiło 10 lipca, kiedy to premier przedstawiał w Sejmie informację na temat afery starachowickiej. Mówił wtedy, że gdy gazety piszą o nieprawidłowościach w SLD, to politycy opozycji natychmiast podnosz wrzawę. Natomiast gdy opozycja jest tematem artykułów, zapada milczenie. Jako przykład podał wówczas artykuł "Życia Warszawy", które - powołując się na zeznania gangstera o pseudonimie "Masa" - napisało, że polityk Platformy Paweł Piskorski ma związki z mafią. Gdy okazało się, że to nieprawda, premier przeprosił posła i jego partię.

Leszek Miller oświadczył dziś w Sejmie, że nie padł ofiarą żadnej prowokacji. Powiedział, że cytował jedynie artykuł, który - tak jak on - mogło przeczytac kilkadziesiąt tysięcy osób.

"Umiem czytać. I co więcej umiem to czynić samodzielnie" - powiedział premier, wywołując wesołość po prawej stronie sali. Dodał, że jego służby nie czytają mu na głos i nie wskazują, co ma czytać.

"Korzystam z okazji, by poinformować o tym wstrząsającym fakcie posłów opozycji" - powiedział Leszek Miller.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)