Prezydent Litwy Rolandas Paksas oświadczył po raz kolejny, że nie poda się do dymisji. Przyznał jednak, że popełnił "pewne błędy".
"Myślę, że powinienem ściślej współpracować z Sejmem i z partiami politycznymi, że w większym stopniu powinienem szukać kompromisu w ważnych sprawach państwowych" - powiedział Paksas dziennikowi "Kauno diena".
W rozmowie z gazetą "Respublika" prezydent ocenił zarzuty parlamentarnej komisji śledczej jako bezpodstawne. Stwierdził, że nigdy nie stworzył najmniejszego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa. Oskarżył służby specjalne o zastraszanie go, a dziennikarzy - o stronniczość.
W Wilnie odbędzie się dziś wiec poparcia dla prezydenta. Organizatorzy demonstracji oczekują przybycia 5 tysięcy osób, w tym wielu Polaków z Wileńszczyzny. Jak twierdzi prezes Akcji Wyborczej Polaków, poseł Waldemar Tomaszewski, jego elektorat uważa Paksasa za "jedynego gwaranta porządku i sprawiedliwości w kraju".
W ciągu ostatnich sześciu tygodni Paksas spadł w rankingu popularności polityków z pierwszego na 21. miejsce. Według najnowszego sondażu, negatywnie ocenia go dwie trzecie respondentów, a tylko 25 procent - pozytywnie.