Prezydent Aleksander Kwaśniewski podtrzymał decyzję o wyjeździe do Moskwy na obchody 60 rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. Prezydent powiedział, że trzeba oddać hołd ofiarom wojny.
Aleksander Kwaśniewski dodał, że nie obawia się, że na moskiewskiej trybunie stanie obok dyktatorów Turkmenistanu i Korei Północnej. Podkreślił, że Moskwa ma pełne prawo dobierać gości obchodów.
Przeciwnicy wyjazdu prezydenta do Moskwy na uroczystości związane z 60.-tą rocznicą zakończenia II wojny światowej mają kolejny argument. Dzisiejsza "Rzeczpospolita" ujawniła, że na obchody wybierają się przywódcy Korei Pólnocnej Kim Dzong Il i Białorusi Aleksander Łukaszenka. Eksperci cytowani przez gazetę sugerują w związku z tym, że prezydent Kwaśniewski nie powinien pojawić się w Moskwie.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział, że zapraszając dyktatorów na uroczystości zakończenia wojny, Rosjanie chcą narzucić reszcie świata swoje normy i przełamać pewną - uzasadnioną według niego - izolację.
Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz przyznaje, że sytuacja jest niezręczna, jednak prezydent powinien jechać. Jego zdaniem problem jest, ale odmowa udziału w godnym uczczeniu ofiar drugiej wojny swiatowej byłoby niezrozumiałe.
Tomasz Nałęcz z Socjaldemokracji Polskiej uważa natomiast, że Aleksander Kwaśniewski powinien skonsultować się z innymi przywódcami państw dawnej koalicji antyhitlerowskiej i wspólnie podjąć decyzję.