Mowy końcowe mieli dziś wygłosić: oskarżyciel posiłkowy, czyli przedstawiciel organizacji społecznych rodzin górników oraz obrońca Kiszczaka mecenas Jacek Wasilewski i sam oskarżony. Miesiąc temu prokurator zażądał dla Czesława Kiszczaka dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat.
Ostatnie słowo generała Kiszczaka miało więc zakończyć proces w sprawie wydarzeń w kopalniach "Wujek" i "Manifest Lipcowy". Za tydzień ogłoszono by zapewne wyrok. Sprawa przeciągnie się jednak, bo obrońca Kiszczaka mecenas Wasilewski nagle zasłabł tuż po rozpoczęciu rozprawy. Adwokata wywieziono z sali na wózku, a następnie sąd otrzymał informację od lekarza sądowego, że mecenas zostanie odwieziony karetką pogotowia do szpitala na badania.