Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratura zbada informacje "Rzeczpospolitej" w sprawie afery sprzętowej

0
Podziel się:

Prokuratura Okręgowa w Warszawie zbada treści zawarte w dzisiejszym artykule "Rzeczpospolitej" zatytułowanym "Wspólnicy ze Szwajcarii". Polecenie takie ma jeszcze dziś wydać Prokuratura Apelacyjna w Warszawie.

Chodzi o związki byłego szefa Narodowego Funduszu Zdrowia Aleksandra Naumana z tak zwaną "aferą sprzętową", na której polski budżet stracił około 100 milionów złotych. Dowodów tych przez osiem lat nie udało się zdobyć naszym służbom specjalnym.

Według "Rzeczpospolitej", na konta bankowe Aleksandra Naumana i jego wspólnika z branży medycznej Wacława Bańbuły szwajcarska spółka Pharmakon miała przekazać po niemal 200 tysięcy franków szwajcarskich.

Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej Zbigniew Jaskólski wyjaśnił, że okoliczności opisane przez gazetę dotyczą śledztwa, które w latach 90. prowadziła Prokuratura Wojewódzka, dziś Okręgowa. I dlatego to ona będzie właściwym miejscem do przeanalizowania artykułu "Rzeczpospolitej".

Prokurator Jaskólski potwierdził, że Prokuratura Apelacyjna prowadzi śledztwo w sprawie tak zwanej "afery lekowej", chociaż - jak zapewnił - informacje dzisiejszej "Rzeczpospolitej" nie mają związku z tym konkretnym śledztwem. "To dwie różne sprawy. Sprawa, którą my badamy to jedno, a sprawa, którą opisuje gazeta, to drugie" - stwierdził rzecznik Prokuratury Apelacyjnej.

Według ustaleń "Rzeczpospolitej", były szef NFZ Aleksander Nauman przez lata świadomie łamał ustawę antykorupcyjną, ponieważ miał firmę w Szwajcarii. Właśnie ta firma - BNT - jest kluczem do całej układanki. Powstała ona w 1992 roku w szwajcarskim Wallisellen i działa do dziś. Udziałowcami są Nauman, Wacław Bańbuła oraz Szwajcar Toni Staub - mózg firmy Pharmakon, która wyłudzała miliony z polskiego budżetu i przekazywała pieniądze na firmę BNT.

W latach 1995-1996 Pharmakon wstawiał do polskich szpitali aparaturę, przekonując dyrektorów, że nie muszą za nią płacić. Posługiwał się przy tym listem polecającym od dyrektora z Ministerstwa Zdrowia Ryszarda Pokrowskiego. Potem okazało się, że faktury za "darowany" sprzęt wraz z gigantycznymi odsetkami zaczęły jednak do szpitali napływać. Za wszystko zapłacił budżet.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)