W Turcji w katastrofie ukraińskiego samolotu, którym leciała grupa hiszpańskich żołnierzy, zginęły 74 osoby. Żadna z osób obecnych na pokładzie ukraińskiego Jaka- 42 nie przeżyła wypadku.
Samolotem leciało 62-óch hiszpańskich żołnierzy, którzy wracali do kraju z czteromiesięcznej misji pokojowej w Afganistanie oraz 12-u ukraińskich członków załogi.
Maszyna, która wystartowała ze stolicy Kirgistanu Biszkeku i leciała do Saragossy, znikła z ekranów radarów i rozbiła się tuż przed planowanym międzylądowaniem w mieście Trabzon, gdzie miała zatankować paliwo.
Według wstępnych danych, katastrofę spowodowała nie awaria techniczna samolotu, ale trudne warunki meteorologiczne. Pilot samolotu dwukrotnie próbował podejść do lądowania, które uniemożliwiała gęsta mgła. Widoczność nie przekraczała 10-ciu metrów. Do katastrofy doszło przy trzeciej próbie lądowania, około 35 kilometrów od lotniska.
Wojskowi i strażacy przeszukują wrak maszyny w poszukiwaniu czarnych skrzynek, których zapisy mogą pozwolić na ustalenie dokładnych przyczyn katastrofy. Samolot należał do ukraińskiego przewoźnika "Śródziemnomorskie linie lotnicze". Według danych ministerstwa do spraw sytuacji nadzwyczajnych w Kijowie, ukraiński samolot wynajęla jedna z rosyjskich firm, mająca kontrakt z Organizacją Narodów Zjednoczonych na przewóz żołnierzy sił pokojowych z Afganistanu.
Przedstawiciele "Śródziemnomorskich linii lotniczych" zapewniają, że Jak-42 miał nowoczesne oprzyrządowanie i spełniał wszystkie wymogi niezbędne przy wykonywaniu operacji pokojowych.
Na miejsce katastrofy wyruszył ambasador Ukrainy w Turcji, który ma wyjaśnić wszystkie okoliczności wypadku.
Była to trzecia katastrofa ukraińskiego samolotu w ostatnich miesiącach. Na początku maja około sto osób zginęło w Kongu, kiedy w pilotowanym przez Ukraińców samolocie Ił 76 otworzył sie właz. W grudniu ubiegłego roku w katastrofie Antonowa-140 w Iranie zginęły 44 osoby, w większości Ukraińcy.