Dodaje, że nie wiadomo też, jak zachowają się kraje arabskie, które mogą wstrzymać import.
Doktor Wijaszek podkreśla jednak, że wykrycie jednego przypadku BSE nic nie zmienia, bo polska wołowina jest nadal bezpieczna. Każda sztuka, która jest starsza niż 30 miesięcy i trafia do rzeźni, jest obowiązkowo badana. Wycina się z niej próbki podstawy mózgu i rdzenia przedłużonego i przesyła do badania do Puław lub do czterech pozostałych laboratoriów.
Doktor Wijaszek zaznacza, że dopóki wyniki nie przyjdą, lekarz nie wypuści mięsa z rzeźni. Jednocześnie apeluje, aby konsumenci, którzy chcą czuć się pewnie, pod żadnym pozorem nie kupowali mięsa na targowisku gdyż może ono pochodzić z nielegalnego uboju, niekontrolowanego przez lekarzy weterynarii. Mięso kupione w sklepie na pewno zostało przebadane.
Doktor Wijaszek w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" podkreśla, że po tym przypadku polskie służby weterynaryjne jeszcze bardziej wzmogą czujność, ale - jak dodaje - nie spodziewa się, żeby w Polsce trafiło się dużo przypadków BSE, a być może nie odnotujemy już żadnego.
iar/gw/kry/trela