Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" - Jak to z agentem było

0
Podziel się:

"Gazeta Wyborcza" powołujšc się na nieoficjalne rozmowy pisze, że Urzšd Ochrony Państwa rzeczywiocie miał agenta we władzach "Solidarnooci". Według Yródeł "Gazety" po puczu moskiewskim w 1991 roku polskie służby zdecydowały się na umieszczenie agentury w niektórych partiach politycznych i organizacjach. Informator dziennika twierdzi, że w wypadku "Solidarnooci" to była ochrona kontrwywiadowcza przed możliwymi wpływami służb ze Wschodu

Włodzimierz Cimoszewicz dowiedział się o tym, gdy po odejociu Józefa Oleksego przejmował urzšd premiera. UOP objšł wtedy generał Andrzej Kapkowski. I to on dostarczył Cimoszewiczowi informacje o agencie w zwišzku.
"Gazeta Wyborcza" przypomina, że sprawę agenta umieszczonego przez UOP we władzach "Solidarnooci" ujawnił przedwczoraj Cimoszewicz. Powiedział, że kiedy w 1996 roku został premierem, otrzymał informację, że UOP ma swojego człowieka w zwišzku. Twierdzi, że nakazał natychmiast wycofać agenta, bo inwigilacja zwišzków zawodowych jest bezprawna.
Więcej na ten temat - w "Gazecie Wyborczej".

IAR/"Gazeta Wyborcza"/kry/dabr

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)