Romek chwali się, że razem z kolegą, tegorocznym maturzystą, z technikum opracowali pionierski sposób radiowego ściągania przy odpowiedzi ustnej. Przed wystawianiem ocen na półrocze kolega musiał zaliczyć przedmiot, o którym nie miał pojęcia. "Zachorował" więc na poważne zapalenie lewego ucha. Owinął głowę bandażem, w uchu umieszczając minisłuchawkę z mikroanteną. Kiedy nauczyciel poprosił go do odpowiedzi, stanął tak, że "zapalone" ucho było po stronie przeciwnej do biurka nauczyciela. "Gdy padło pytanie, włączałem nadajnik i szeptem dyktowałem mu odpowiedź, a on na bieżąco recytował to nauczycielowi" - opowiada Romek. Kolega dostał czwórkę. Mateusz z podwarszawskiego technikum elektronicznego opowiedział o tym, jak jednemu chłopakowi siostra całe wypracowanie przesłała sms-ami. "Treść ściągnęła z internetu i nie musiała wszystkiego wstukiwać w telefon, bo sms-y też wysyłała z internetu" - wyjaśnił. W Poznaniu jednak cztery lata temu złapano maturzystki, którym ktoś dyktował wypracowanie przez
krótkofalówkę. Wychwycił to w sieci radioamator, nagrał i zadzwonił do kuratorium. Jedną z maturzystek udało się namierzyć szkolnej komisji.
Kurator małopolski, Jerzy Laskowski przestrzega, że osoby pilnujące również wiedzą o różnorodności technik ściągania i też się starają. Jego zdaniem ściąganie to nieuczciwa konkurencja.
O nowych metodach ściągania pisze "Gazeta Wyborcza".
"Gazeta Wyborcza"/ makowska/Skw.