Rząd Leszka Millera przygotował zamach na polskie media prywatne. Propozycje rządu zagrażają wolności słowa i polskiej demokracji - czytamy w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".
Według "Gazety Wyborczej" zarzut rządu, iż protest polskich firm medialnych przeciwko ograniczeniu koncentracji w mediach jest obłudny, gdyż to właśnie skarb państwa jest największym monopolistą na rynku. Kontroluje on - jak pisze gazeta - producentów informacji, największych dystrybutorów prasy oraz sygnału telewizyjnego i radiowego.
Zdaniem "Gazety Wyborczej" to jak rząd załatwia sprawę koncentracji mediów - szybkość prac nad nowelizacją ustawy, brak otwartości i rzeczowej debaty na forum publicznym oraz fałszywa argumentacja - pozwala wątpić w jego dobre intencje.
Wymówką, a nie argumentem, jest - według "Gazety Wyborczej" tłumaczenie ograniczenia koncentracji w mediach dostosowywaniem polskiej ustawy do prawa Unii Europejskiej, bo w Unii takiego prawa nie ma.
Gazeta podkreśla również, iż obostrzenia dotyczące koncentracji mediów zniesiono ostatnio w USA. Również rząd Australii zgłosił na początku tego miesiąca projekt ustawy uwalniającej rynek mediów. Spotkał się on z silną krytyką lewicowej opozycji w parlamencie wywołując tym samym publiczną dyskusję na temat koncentracji mediów. Dyskusję, której - jak pisze "Gazeta Wyborcza" - polski rząd unika.
Więcej na temat rządowego projektu ograniczenia koncentracji w mediach w trzystronicowym artykule "Agorafobia i inne demony" w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".
Gazeta Wyborcza/Kalinowski/pul
