Gazeta pisze, że podstawą tej rekomendacji mają być przygotowywane właśnie w Brukseli raporty o postępie kandydatów na drodze do Unii. Będą one zawierały pozytywną ocenę gotowości całej dziesiątki. Dziennik zaznacza jednocześnie, że nie wszystkie kraje zostaną ocenione tak samo dobrze. Te, które będą miały jeszcze coś do zrobienia, usłyszą od Komisji: "tak, ale...". Z tym "ale" muszą sobie poradzić - w zależności od powagi zaległości - do końca negocjacji w grudniu 2002 roku lub do uzyskania członkostwa w 2004 roku. Na razie źródła w Komisji nie ujawniają , który z dziesięciu krajów może mieć najwięcej "ale" i czego może to dotyczyć.
Brukselscy informatorzy, na których powołuje się Gazeta Wyborcza, donoszą jednocześnie, że w europejskich stolicach toczą się kuluarowe dysputy na temat opóźnienia rozszerzenia Unii na Wschód. Mimo, że Komisja Europejska stanowczo temu zaprzecza, urzędnicy przyznają po cichu, że coś złego wisi w powietrzu. Jeden z wysokich rangą urzędników Komisji z otoczenia komisarza Guentera Verheugena przestrzega przed zbytnim zadufaniem i pewnością siebie w sprawie terminu rozszerzenia Unii. Sam Verheugen przyznaje, że "istnieje wyraźne niebezpieczeństwo, iż okno, które się otworzyło dla rozszerzenia Unii, właśnie się zamyka" - pisze Gazeta.
Więcej o przystępieniu Polski do Unii i chmurach, które się zbierają nad jej rozszerzeniem, znajdziemy w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej".
GW/mg/em
