Psy z łódzkiego schroniska przy ulicy Marmurowej mają poodmrażane łapy, leżą i śpią na betonie, zamiast wody mają lód w miskach - pisze Gazeta Wyborcza w artykule "Piekło psów w łódzkim schronisku"
"Może psy trochę marzną, ale cóż dziwnego? Mamy zimę" - odpowiada na to alarmujące stwierdzenie dyrektorka schroniska, Hanna Fibakiewicz. Twierdzi również, że warunki w kierowanym przez nią schronisku są lepsze niż w innych. "Mieliśmy już kontrolę. Wyniki były zadowalające" - powiedziała Gazecie Wyborczej dyrektorka schroniska.
Zupełnie co innego twierdzi Hanna Ciesielska, okręgowy inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, która kontrolowała schronisko. Według niej, psy tłoczą się po 8-10 w jednym boksie, gdzie stoją najwyżej dwie budy. Zamarzają na betonie pokrytym odchodami. Zamiast wody mają w miskach lód, są brudne i chore, a przeszło połowa ma biegunkę.
Hanna Fajbusiewicz wyjaśnia, że boksy są przepełnione, ponieważ w schronisku zamiast 250 psów jest aż 470. Niedawno schronisko ukończyło budowę nowoczesnego pawilonu dla 70-iu psów. Jednak przedwczoraj nie było tam ani jednego psa. Szefowa schroniska wytłumaczyła to faktem, że nie podpisano jeszcze protokołu odbioru inwestycji. Natomiast jeden z pracowników schroniska wyjaśnił, że nowo wybudowany pawilon jest właściwie hotelem dla zwierząt, a nie częscią schroniska.
Zdaniem inspektor Ciesielskiej sprawą schroniska przy ul. Marmurowej powinien zająć się prokurator. Zapowiedziała ona, że zaapeluje też do łódzkich posłów, by przyjrzeli się jego funkcjonowaniu - pisze Gazeta Wyborcza.
Gazeta Wyborcza-internet/Kalinowski/em
