Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" - skandal w zielonogórskim sądzie

0
Podziel się:

Zielonogórski sąd przez 9 lat zapominał wysłać list gończy za paserem i jednym z kluczowych świadków głośnego zabójstwa rodziny Romów z Nowej Soli. W efekcie wszelkie sprawy przeciwko niemu się przedawniły.

O skandalu w zielonogórskim sądzie pisze "Gazeta Wyborcza".
Mariana M. pseudonim "Maniek" policja zatrzymała w 1991-szym roku, kilka tygodni po jednym z najgłośniejszych morderstw w kraju dokonanym na zamożnej romskiej rodzinie Huczków z Nowej Soli. Oskarżono go, że kupił, a następnie próbował sprzedać zrabowane podczas napadu rzeczy. Prokratura nie miała mocnych dowodów przeciwko sprawcom zabójstwa, ale mogły to zmienić zeznania "Mańka", który odpowiadał z wolnej stopy. W śledztwie mówił prokuratorom, że słyszał jak sprawcy chwalili się jak dokonali tej zbrodni. Jednak tuż przed złożeniem zeznań "Maniek" uciekł z Polski.
Procedura w takich wypadkach nakazuje sądowi wysłanie za zaginionym listu gończego. Tymczasem sąd w Zielonej Górze nie zrobił tego, a akta "Mańka" leżały w tym czasie w szafie pancernej. Sprawców uniewinniono, a zarzuty przeciwko niemu uległy przedawnieniu.
Obecnie nikt z zielonogórskiego sądu nie potrafi wytłumaczyć dlaczego akta były przetrzymywane. Prezes sądu Ryszard Filipowski, mówi dziennikowi, że sprawa będzie wyjaśniania, a winni mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Gazeta odkryła jednak, że to sam prezes był przewodniczącym składu sędziowskiego w sprawie morderstwa Romów i to do jego obowiązków należało szukanie "Mańka". "Czy prezes wystąpi z wnioskiem o ukaranie samego siebie?" - zastanawia się "Gazeta Wyborcza".

iar/gw/kry/trela

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)