"Zastanawiam się, czy Agencja Wywiadu i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego będą bardziej pod kontrolą cywilną niż jest teraz UOP? Obawiam się, że nie" - mówi Jan Widacki. "Czyli ten cel nie zostanie osiągnięty, jeśli ustawę w tym kształcie uchwali Sejm". Rozmówca gazety podkreśla, że służby specjalne "nie mogą być strukturą zamkniętą, same sobie stawiać zadań i same siebie z nich rozliczać. Cywilna kontrola to kontrola cywilów, polityków nad służbami. Wszędzie, we wszystkich państwach demokratycznych istnieje tak sprawowana kontrola cywilna. Jest tylko istotny problem psychologiczny" - zauważa Widacki. "Ci, którzy powinni sprawować kontrolę nad służbami, często z przyczyn właśnie natury psychologicznej zamieniają się w lobby na rzecz służb, stają się ich częścią. Nawet gorzej, wydaje im się, że kontrolują służby, i na zewnątrz tak to wygląda, ale faktycznie mają tylko wiedzę ograniczoną do tego, co służby zechcą im ujawnić".
Były wiceminister dodaje, że "nigdzie na świecie nie udaje się zachować pełnej apolityczności służb, bo jeżeli celem służby jest ochrona bezpieczeństwa państwa, to ona z natury jest polityczna. Trzeba zatem mówić tak: apolityczność służb to jest ideał, do którego powinno się dążyć." Jednak rządowy projekt, jego zdaniem, do tego nie prowadzi, gdyż zakłada, że na czele Agencji Wywiadu i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego mogą stać właśnie politycy.
"Gazeta Wyborcza" 16 04/Siekaj/em