Wielki, ogólnokrajowy zjazd Samoobrony, który odbędzie się w niedzielę w Warszawie, jest podporządkowany tylko jednemu celowi: ma zareklamować Andrzeja Leppera jako niekwestionowanego przywódcę uciśnionego ludu polskiego - twierdzi Mikołaj Lizut z "Gazety Wyborczej".
Lepper nie miał ostatnio dobrej passy. Jego poparcie zachwiało się nawet wśród najwierniejszych fanów Samoobrony, po tym jak "dał słynne występy z sejmowej mównicy" -zauważa Mikołaj Lizut. Lepper pomówił wnich pięciu polityków o korupcję, a następnie przedstawił swoje "dowody", z których wynikało, że w Klewkach na Marurach talibowie otruli wąglikiem krowy.
Niedzielny kongres ma -zdaniem komentatora- zatrzeć złe wrażenie, dodać liderowi Samoobrony powagi i pokazać, jak wielkim poparciem się cieszy. Lepper osobiście wybrał niemal trzy tysiące delegatów i opracował scenariusz zjazdu. Będzie to wielka manifestacja jedności i wdzięczności dla niego -twierdzi Lizut.
Choć Samoobrona wciąż utrzymuje poparcie w sondażach w granicach 8-9 procent, to kryzys dotknął jej parlamentarnego klubu, z którego atmosferze skandalu odchodzą kolejni posłowie. Choć obecnie Samoobrona liczy 50 posłów, Lepper mówi publicznie, że klub może opuścić jeszcze około pięciu członków.
"Odchodzą - pisze Mikołaj Lizut- bo w Sejmie zobaczyli "wielki świat", a wiedzą, że Lepper jest lojalny wobec swoich ludzi, póki są mu potrzebni. Chcą więc zapewnić sobie polityczną przyszłość niezależnie od chimerycznego przywódcy. "Kongres Samoobrony ma pokazać, jak wiele mu zawdzięczają i że bez niego nic nie znaczą" - uważa komentator "Gazety".
iar/Gazeta Wyborcza/miszcz/trela
