Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" o drogich lekach na listach leków refundowanych

0
Podziel się:

Dziś rano minister zdrowia Mariusz Łapiński ma podpisać nowy wykaz lekow podstawowych i uzupełniających oraz nową listę chorób przewlekłych - przypomina Gazeta Wyborcza. Jutro zaś /środa/ wraz z ministrem finansów minister Łapiński ma podpisać rozporządzenie o cenach urzędowych leków i limitach cen, do wysokości których refundują je kasy chorych.

Z niego dowiemy się, ile przyjdzie nam płacić w aptekach.
Jeśli Ministerstwo Zdrowia nie wykreśli z list drogich leków, które mają równie dobre tanie odpowiedniki, kilkaset milionów złotych przejdzie bez żadnej potrzeby z kieszeni pacjentów do zachodnich firm farmaceutycznych - pisze Gazeta Wyborcza.
Dziennik publikuje wywiad z dr Tadeuszem Szubą, szefem zaopatrzenia farmaceutycznego Światowej Organizacji Zdrowia w latach 1977-86.
Tadeusz Szuba podaje przykład leków stosowanych przy nadciśnieniu, które dla uproszczenia nazywa "prilami". To leki skuteczne i bezpieczne. Wszystkie są bardzo podobne, jeśli chodzi o budowę chemiczną i działanie farmakologiczne.
Ministerstwo wszystkie prile przeniosło na listę ryczałtową. Są tu zarówno leki chronione jeszcze patentami (bardzo drogie), jak i leki generyczne, dużo tańsze. Rozpiętość cen jest piętnastokrotna. Rocznie zużywa się tych leków 800 mln dawek dziennych. Tadeusz Szuba obliczył, że gdyby lekarze zapisywali wyłącznie najdroższe leki z tej grupy, roczne zużycie kosztowałoby 1,3 mld zł. Gdyby tylko najtańsze - 88 mln zł.
Światowa Organizacja Zdrowia uczy od ćwierćwiecza ministrów zdrowia wszystkich krajów, by nie marnotrawili pieniędzy na leki drogie, jeśli istnieją ich tańsze odpowiedniki. My jesteśmy mądrzejsi od WHO - mówi dr Tadeusz Szuba w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.
Doktor Szuba wyjaśnia, że wszystkie leki dopuszczone do obrotu są nienagannej jakości, gdyż temu służy system kontroli. Firma A nigdy nie będzie publicznie twierdziła, że produkuje lepszy lek od firmy B, bo to jest nieprawda i przegrałaby proces w sądzie - mówi rozmówca Gazety Wyborczej . Problem mimo to istnieje, bo - jak twierdzi doktor Szuba - poufnie rozsiewa się pogłoski o wyższości danej marki. Lekarz często w to wierzy i przepisuje droższy odpowiednik nieświadom różnicy cen.

IAR/Gazeta Wyborcza/łut/em

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)