Po rocznym śledztwie prokuratura oskarżyła księdza P. o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 12-letnim lekko upośledzonym Wojtkiem.
Według matki chłopca, ksiądz pomijał go przy komuniach, na lekcjach wyzywał od głupków i debili oraz wyśmiewał przy całej klasie. Na uroczystej mszy na koniec roku szkolnego powiedział, że wreszcie pozbędzie się czarnej owcy. Wojtek skarżył się także, że ksiądz ciągnął go za uszy. "Kiedy wrócił pobity z religii zawiadomiłam pokuraturę" - mówi matka chłopca.
Ksiądz Henryk P. mimo śledztwa i procesu wciąż nauczał w szkole. "Przy takim wyroku katecheta musi być od razu przez dyrektora szkoły odsunięty od prowadzenia lekcji" - mówi małopolski kurator oświaty Jerzy Lackowski.
Zdaniem księdza P., proces był farsą. "Wszystko oparto na oszczerstwach. Sądy uwierzyły jednemu uczniowi" - mówi.
GW/gut/d.nyg