Według "Prawa i Gospodarki" mniejsze zainteresowanie oszczędzaniem ma również inną poważną konsekwencję, o czym od kilku miesięcy głośno mówią członkowie Rady Polityki Pieniężnej. "Spadek dynamiki depozytów przemawia za ostrożnością w polityce monetarnej" - twierdzi prezes NBP, Leszek Balcerowicz, cytowany przez "Prawo i Gospodarkę". Jednak - jak pisze gazeta - pomimo tego, że oszczędzanie jest coraz mniej opłacalne, dramatycznego spadku depozytów bankowcy nie zauważyli. Ich zdaniem bowiem alternatywa jest w dalszym ciągu bardzo ograniczona. Całych dochodów na konsumpcję wydać nie można i jakąś część pieniędzy trzeba przecież zachować na przyszłość. Tę zaś najłatwiej ulokować w banku. Według Andrzeja Topińskiego ze Związku Banków Polskich to naturalne, że jeśli następuje spadek dochodowości oszczędzania, to w ślad za nim idzie spadek oszczędności w ogóle. Zdaniem Topińskiego proces ten następuje jednak zwykle z pewnym opóźnieniem, gdyż na taką sytuację szybko reagują inwestorzy aktywni, których w Polsce jest
wciąż bardzo mało. Jak podkreśla Topiński na wnioski trzeba zaczekać, gdyż kilka miesięcy to jeszcze zbyt krótki okres, by wyciągać daleko idące wnioski.
Leszek Sadkowski w komentarzu zauważa, że przecież jeszcze niedawno - rok, dwa lata temu - oprocentowanie bankowych lokat było bardzo wysokie i sięgało nawet kilkunastu procent rocznie. Sadkowski podkreśla jednak, że wtedy i inflacja była bardzo wysoka. Uważa, że sytuacja w Polsce jest już podobna do tej w krajach Unii Europejskiej - niska inflacja i niskie oprocentowanie. Jego zdaniem jest to cena stabilności.
"Prawo i Gospodarka"/ makowska/Skw.
