Wiele zapisów naszej Konstytucji musimy zmienić jeszcze przed wejściem do Unii Europejskiej, gdyż są niezgodne z prawem Unii - pisze "Rzeczpospolita" powołując się na opinie ekspertów.
Rzecz podstawowa to brak zapisów o narzędności prawa unijnego nad prawem krajowym. Profesor Jan Barcz z warszawskiej SGH i Uniwersytetu Opolskiego przestrzega w gazecie, że jeśli nie będzie jasnych regulacji w tej sprawie, to Trybunał Konstytucyjny będzie musiał na bieżąco rozstrzygać kolejne sporne kwestie.
Konstytucja nie precyzuje też, co się stanie, gdy do referendum europejskiego pójdzie mniej niż połowa Polaków, ani w jaki sposób nasz parlament i regiony mają uczestniczyć w podejmowaniu decyzji dotyczących współpracy Polski z Unią Europejską.
Regulacje, które trzeba przyjąć przed 2004 rokiem, to tylko jedna strona medalu. W konstytucji nie ma też wzmianek, co będzie już po uzyskaniu członkostwa na przykład z wyborami samorządowymi. Zgodnie z prawem Unii, każdy obywatel UE ma prawo głosować i kandydować w wyborach lokalnych bez względu na to, w jakim kraju mieszka. Tymczasem Konstytucja daje takie prawo wyłącznie naszym obywatelom - pisze "Rzeczpospolita".
Decyzję, czy zmieniać ustawę zasadniczą, muszą podjąć politycy, przede wszystkim z koalicji, a ci są niechętni zmianom - zauważa gazeta. Profesor Barcz przestrzega jednak, że bagatelizowanie nieścisłości między unijnym prawem a polską konstytucją jest niebezpieczne.
Więcej o niezgodności polskiej konstytucji z prawem Unii w artykule "Rzeczpospolitej" pod tytułem "Europejskie szlifowanie konstytucji".
"Rzeczpospolita"/Piotrowska/em
