Maja Narbutt opisuje w reportażu opublikowanym w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" sytuację katolików na Syberii i między innymi to, jak w prawosławnej Rosji są postrzegane katolickie zakonnice.
Przyzwyczajeni do spowitych w welony zakonnic prawosławnych, które pędzą życie w monastyrach, Rosjanie patrzą zdziwieni na katolickie zakonnice.
W Irkucku gdy któraś z zakonnic idzie ulicą, zwalniają samochody. Czasem któryś z przechodniów powie zdumiony: nowoczesne mniszki. Katolickie siostry prowadzą auta, grają na gitarze i bawią się z dziećmi. Opiekują się chorymi w hospicjach i szpitalu zakaźnym.
W historycznej stolicy wschodniej Syberii, Irkucku, coraz wyraźniejsza jest obecność katolików. Intrygują swą odmiennością. Niektórych ona pociąga, ale wielu drażni. Symbolem tej obcej obecności stała się wzniesiona prawie dwa lata temu katolicka katedra. Jej nowoczesną formę docenili na konkursach architekci rosyjscy. W pejzażu otaczających ją ponurych postradzieckich bloków, odbierana jest jednak jako wyzwanie.
Garstka zatopionych w morzu prawosławia katolickich księży i sióstr - jak czytamy w reportażu - już wystarcza, by mówiono o katolickiej ekspansji. A właściwie polskiej i katolickiej ekspansji, bo przecież najwięcej księży wywodzi się z Polski. O katolikach na Syberii - w reportażu "Kandydaci na wrogów ludu".
Rzeczpospolita/płużyczka/d.nyg
