Dla porównania statystyczny dorosły Polak 1300 złotych. Dziennikarze Rzeczpospolitej przejrzeli oświadczenia majątkowe wszystkich parlamentarzystów. Przytaczane przez gazetę dane i obliczenia oparte są na informacjach, które posłowie podali jesienią.
Według dziennika, największe zobowiązania, na ponad 20 mln zł, mają posłowie SLD. Rzeczpospolita zaznacza jednak, iż trzeba pamiętać, iż klub SLD to blisko dwustu posłów. Zgodnie z przewidywaniami, wielu zapożyczonych należy do klubu Samoobrona - pożyczyli w sumie prawie 10 mln zł. Tylko czternastu spośród pięćdziesięciu posłów partii Andrzeja Leppera napisało, że zobowiązań nie ma. Statystyczny poseł Samoobrony ma więc do zapłacenia 200 tys. zł. Stosunkowo niedużymi kwotami obracają politycy Unii Pracy, Prawa i Sprawiedliwości czy Ligi Polskich Rodzin. Można powiedzieć, że LPR jest ugrupowaniem bez zobowiązań - 168 tys. zł to tyle, ile wynoszą kredyty pojedynczych posłów z innych partii.
Nie można do nikogo mieć pretensji, że jest zadłużony - pisze w komentarzu Rzeczpospolitej Krzysztof Gottesman. Jednak faktem jest, że polscy parlamentarzyści są przeciętnie kilkadziesiąt razy bardziej zadłużeni niż ogół Polaków. Czy nie ma w tym niebezpieczeństwa - pyta autor komentarza i dodaje, że z funkcją parlamentarzysty wiążą się szczególne oczekiwania i obowiązki. Posłowie mają stanowić prawo i regulacje, których jedynym wyznacznikiem powinien być interes państwa. Dlatego otrzymują przywileje. Dlatego też dostają wcale niemałe pieniądze, by wolni od nacisków i trosk materialnych działać dla dobra ogółu - uważa publicysta Rzeczpospolitej
IAR/Rzeczpospolita/łut./em