"Wciąż czuję, że jeszcze mam coś do powiedzenia i powinienem to udostępnić innym, wyrwać z siebie samego, wyłuskać" - mówi Józef Szajna. "Tę wiarę zawdzięczam powracaniu do pięknej, dziecięcej naiwności. Może wolność można osiągnąć poprzez sztukę?" - zastanawia się artysta. "Nie chciałem przyjąć żadnego ze skrajnych, wykluczających się rozwiązań, czułem, że musi być jeszcze trzecie. By użyć metafory - tworzyłem tak, jakby do namalowania obrazu dano mi do dyspozycji biały i czarny kolor. Zawsze je mieszałem, żeby powstawała wartość najbardziej bliska rzeczywistości - szarość przeciętnego życia".
Józef Szajna przyznaje, ze poprzez sztukę odreagowywał przeżycia z obozów koncentracyjnych. "Niedawno, w 1995-ym roku, zrobiłem wystawę w oświęcimskim muzeum. Zastanawiałem się, co ludzi powinno w tym miejscu zatrzymywać? Moim zdaniem, świadomość, że każdy z nas, nieoczekiwanie, może zmierzyć się z ostatecznością. Zawsze może zdarzyć się dzień podobny do 11-go września ubiegłego roku. Życie nie polega na tym, żeby być sytym i uśmiechniętym; nie jest rozrywką. Właściwie najpiękniejszą przygodą w życiu jest sam dramat życia. Uwalnianie się od bólu, przewalczanie zła, łączy się z nadzieją na lepszy świat"- mówi Józef Szajna.
"Rzeczpospolita" 12 03/Siekaj/Skw.