Stocznia Szczecińska zatrzymała produkcję 4 marca z braku środków na bieżące wydatki. Od trzech miesięcy załoga nie otrzymuje wynagrodzeń, ale nie jest też zwalniania, więc nie może liczyć na zasiłki dla bezrobotnych. Zarząd stoczni prowadzi rozmowy z konsorcjum banków w sprawie warunków dalszego finansowania, ale jedynym ich efektem są zmiany liderów konsorcjum.
Dziś w Stoczni Szczecińskiej Porta Holding - SSPH - odbędzie się nadzwyczajne zgromadzenie akcjonariuszy, które zdecyduje o podwyższeniu kapitału spółki o 100 milionów dolarów. Nowe akcje mogą być wydane w zamian za wierzytelności holdingu. W ten sposób spółka chce ratować się przed obojętnością banków, które odwlekają uruchomienie 40 milionów dolarów kredytu pomostowego. Banki, które mają pożyczyć stoczni pieniądze zażądały przeprowadzenia szczegółowej analizy finansowej zawierającej, między innymi, prognozy rozwoju na najbliższe kilka lub kilkanaście lat. Na jego przeprowadzenie stocznia dostała czas do 31 lipca. Tymczasem - jak pisze "Rzeczpospolita" - w ocenie kierownictwa stoczni, każdy dzień zwłoki w pozyskaniu kredytu to 2 miliony złotych strat.
O problemach Stoczni Szczecińskiej można przeczytać w "Rzeczpospolitej" w artykule "Gorączkowe poszukiwanie pieniędzy".
"Rzeczpospolita"/ makowska/Skw.
