Polacy uwielbiają dialogować, zwłaszcza jeżeli nic z tego nie wynika, bo wtedy nie trzeba brać na siebie odpowiedzialności - ocenia na łamach "Rzeczpospolitej" socjolog Instytutu Socjologii i Studiów Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego profesor Mirosława Marody.
Współautorka raportu "Polski talk show" podkreśla w rozmowie z gazetą, że analiza cech polskiego dialogu społecznego w latach 2000 - 2001 pokazuje, że nie szuka się w nim rozwiązań negocjowanych problemów, ale chodzi o ustalenie winnych, zaś wyjściowy konflikt interesów zamieniany jest w konflikt wartości. " Wszystko to jest ciągle aktualne, wystarczy przyjrzeć się dialogowi społecznemu dotyczącemu kodeksu pracy " - podkreśla profesor Marody.
Jej zdaniem efektem takiego pustego dialogu społecznego będzie narastanie spraw nierozwiązanych, które utrudnią wyjście z recesji gospodarczej. Profesor Marody podkreśla, że oznacza to także, że bezrobocie przekroczy wkrótce 20 procent, a w sferze społecznej pociągnie za sobą obniżenie poziomu nastrojów społecznych, obniżenie poziomu konsumpcji, wzrost protestów społecznych i przestępczości.
" Wszyscy płacimy za aspiracje kilkudziesięciu osób, które uznały, że jedynym sposobem utrzymania się na stanowiskach jest występowanie w roli obrońców uciśnionej klasy pracującej, którą reprezentują." - podkreśla profesor Marody.
iar/Rezczpospolita/przybylik/Skw.
