Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Rzeczpospolita" - z listem gończym w NIK - u

0
Podziel się:

Olsztyńska policja zatrzymała Jana W., od roku poszukiwanego listem gończym. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż Jan W.

nigdzie się nie ukrywał. Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", od sierpnia ubiegłego roku pracował w... olsztyńskiej delegaturze Najwyższej Izby Kontroli. Prezes NIK Mirosław Sekuła oświadczył, że nie zna tej sprawy.
Prokuratura Rejonowa w Strzelcach Opolskich poszukiwała Jana W. od października 2000 roku. Ponieważ poszukiwania były bezowocne, 10 stycznia 2001 roku sąd zaocznie wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu Jana W. 16 stycznia 2001 roku prokuratura wydała za nim ogólnopolski list gończy i zawiadomiła centralny rejestr skazanych. Tymczasem Jan W. niecałe pół roku później, 1 sierpnia, dostał pracę w olsztyńskiej delegaturze NIK. Przeprowadzał kontrole. Antoni Stupiński, dyrektor olsztyńskiej delegatury NIK, wyjaśnił, że sprawy kadrowe są w gestii szefów w Warszawie. Zgodę na zatrudnienie Jana W. wyraził były prezes NIK Janusz Wojciechowski, obecny wicemarszałek Sejmu z ramienia PSL. Teraz Wojciechowski powiedział RzeczpospoliteJ, że nie zna tego człowieka.
Prokuratura twierdzi, że Jan W. jako dyrektor państwowej stadniny koni w Mosznej zapłacił poznańskiej firmie leasingowej 221 tysięcy złotych za ciągnik i maszyny, które do stadniny nie dojechały. Ponadto gdy był dyrektorem, w zabytkowym parku wycięto bez pozwolenia drzewa, za co gmina nałożyła grzywnę na stadninę w wysokości blisko dwóch milionów złotych.

iar/smogo/Skw.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)