Do tej pory o Wiesławie Nocuniu było głośno głównie przy okazji śledztw, w których się kompromitował. Ze stanowiska szefa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie odszedł po skandalu, związanym z aresztowaniem biznesmena Romana Kluski.
Teraz wychodzą na jaw inne kontrowersyjne fakty z jego biografii. Działacz krakowskiego Studenckiego Komitetu Solidarności Andrzej Mietkowski przypomina, że kiedy SB dokonywała zatrzymań i robiła rewizje u działaczy komitetu na decyzjach była pieczątka z nazwiskiem Nocunia. "Był on całkowicie dyspozycyjny. Niektóre decyzje tylko podpisywał, w rzeczywistości podejmowali je esbecy" - mówi Mietkowski "Rzeczpospolitej".
Nocunia pamiętają także inni krakowscy działacze opozycyjni, Ewa Kulik i Brosniław Wildstein.
"Rzeczpospolita"/kry/dabr