Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Superexpress" - cinkciarze

0
Podziel się:

Pod banki wrócili cinkciarze. Przejście na euro krajów Unii Europejskiej otworzyło im nowe źródło zarobku. Pod Narodowym Bankiem Polskim w Warszawie kilku z nich non stop poluje na "leszczy" - czytamy w "Superexpressie".

Wydawałoby się, że cinkciarz - osławiona "instytucja" PRL - odeszła do lamusa wraz z nastaniem kapitalizmu i powstaniem kantorów wymiany walut. Tymczasem cinkciarze po wycofaniu z obiegu walut narodowych w państwach Unii wyczuli łatwy pieniądz - pisze "Superexpress".
Wiele osób chowało na czarną godzinę marki czy franki. Teraz nic za nie kupić się nie da. Posiadacze wycofanych z obiegu pieniędzy rzucili się więc wymieniać je na euro lub na złotówki. Wycofane waluty można wymienić wyłącznie w NBP lub komercyjnych bankach. Kantory robić tego nie mogą. I tu pojawiło się pole do popisu dla cinkciarzy, którzy oferują szybką i - jak twierdzą - "okazyjną" usługę, choć płacą mniej niż bank.
Cinkciarze zarabiają głównie na tych, którzy mają zniszczone banknoty, a chcą je wymienić na euro. W banku trzeba czekać na ich wymianę nawet trzy miesiące, dopóki bank nie potwierdzi, czy są one prawdziwe. Cinkciarze kupują każdą walutą i każdy banknot, nawet jeżeli jest przedarty.
Cinkciarze - jak sprawdzili dziennikarze "Superexpressu" - na stałe wrócili na posterunki jedynie w stolicy. Czasem tylko pojawiają się w Poznaniu.

Superexpress/Kalinowski/dabr

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)