Jak relacjonuje Michał Kukawski, na drogę wybiegło około 15 uzbrojonych żołnierzy, którym towarzyszyła iracka policja. Droga została zablokowana kolczatkami, a dziennikarzom kazano wysiąść z samochodu. Polakom polecono ustawić się twarzami do muru okalającego bazę, następnie przeszukano ich i odebrano telefon satelitarny. Według Kukawskiego cała akcja przed bazą mogła trwać około kwadransa.
Irackiemu tłumaczowi dziennikarzy Polskiego Radia związano ręce plastikową linką. Podczas przesłuchania Polaków okazało się, że podejrzenia Amerykanów wzbudził telefon satelitarny, przez który chwilę wcześniej Michał Żakowski nadawał korespondencję dla Polskiego Radia. "Zapowiedziano nam, że będziemy się tłumaczyć z tego wszystkiego przed dowództwem" - relacjonuje Kukawski, który wraz z Żakowskim spędził potem w bazie amerykańskiej dodatkowe pół godziny.
W międzyczasie Amerykanie zadzwonili do Polskiego Radia, by sprawdzić numer, z którym łączył się Żakowski. "Na pożegnanie jeden z Amerykanów zapowiedział, że jeżeli się jeszcze raz spotkamy, to nie tylko pokasuje nam nagrania, ale spali nam komputer, wszystkie notatki i sprzęt nagrywający" - opowiada Kukowski. Według niego iracki tłumacz, który od wielu lat współpracuje z zagranicznymi dziennikarzami, został potraktowany w ten sposób po raz pierwszy.