Trwało to przez lata, dopóki Sąd Najwyższy nie orzekł, że zamontowanie kratki za tylnym siedzeniem nie czyni limuzyny ciążarówką. Konieczna jest homologacja, czyli urzędowe świadectwo producenta. Innymi słowy, samochód musi wyjechać z fabryki jako ciężarówka po przeprowadzeniu testów i dopuszczeniu do obrotu.
Okazało się więc, że obywatele, którym wydziały komunikacji urzędów administarcji lokalnej zarejestrowały ich auta jako ciężarówki, popełnili nadużycie odbierając VAT. Dotyczy to około pół miliona przypadków. Niektóre urzędy skarbowe wystąpiły już do podatników o zwrot VAT-u wraz z odsetkami. W wielu przypadkach w grę wchodzą kwoty przewyższające wartość samochodu.
Według "Trybuny", podobny przypadek wydarzył się, gdy celnicy, którzy wcześniej odprawiali bez cła sprowadzaną zza granicy używaną odzież, zorientowali się, że nie wszystkie ciuchy pochodzą z Unii Europejskiej i trzeba je oclić. Dokonano więc korekty dokumentów i wydano nakazy zapłacenia cła za towary często dawno sprzedane z minimalnym zyskiem. Doprowadziło to do bankructwa licznych ciuchlandów.
"Jak będzie w przypadku ciężarówek z kratką?" - zastanawia się "Trybuna".
Irena Ożóg, wiceminister finansów odpowiedzialna za podatki poinformowała gazetę, decyzji dotyczących rozwiązania tego problemu jeszcze nie ma. Trwają rozmowy międzyresortowe. Jakie stanowisko zajmie rząd w tej sprawie, dowiemy się dopiero w styczniu.
iar/trybuna/dj