Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Trybuna" - GOPR w potrzebie

0
Podziel się:

Niedługo zaczną się ferie. Tysiące ludzi ruszą do podgórskich miejscowości. Czy w czasie górskich wycieczek będą mogli czuć się bezpieczni? zastanawia się Trybuna.

Autor artykułu "GOPR w potrzebie" informuje, że w końcu grudnia w Tatrach zginęły 4 osoby, a dwie zaginęły.
W Bieszczadach na szczęście - jak ocenia Jerzy Żak, naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR - obyło się na razie bez groźnego wypadku. Do wyciągnięcia narciarzy, których na stoku zaskoczyła noc użyto skutera buran, który ma już 10 lat i nigdy nie ma pewności, czy dotrze do celu. Dwa burany (jeden w Sanoku w centrali, drugi w sekcji GOPR w Cisnej) należałoby już dawno zastąpić nowymi. Bieszczadzki GOPR ma dwa takie skutery - lynksa na Połoninie Wetlińskiej i alpinę w Ustrzykach Górnych. - Ale to drogi sprzęt - mówi naczelnik Żak. - Taki lynx kosztuje 25 tys. zł, a w tym roku na samą działalność podstawową braknie 80 tys.
Jest kiepsko - mówi naczelnik Żak. - Oszczędzamy na wszystkim. Skutery naprawiamy sami i jakoś się kołaczą. Dobrze, że wspomaga nas rafineria Glimar z Gorlic, to przynajmniej paliwa nie brakuje. Próbujemy też zarabiać na 10 miejscach noclegowych w Ustrzykach Górnych.
Teraz do GOPR-owców płyną też prośby o pomoc z zasypanych i odciętych wsi. - Nie mamy tyle odpowiedniego sprzętu, właśnie skuterów śnieżnych, by dostarczać żywność - mówi Żak. - Brakuje nam bardzo sprzętu zimowego skiturowego (specjalne narty, buty, kijki), by docierać szybko do potrzebujących ludzi.
Mamy w sumie 180 ludzi - mówi Maciej Abramowicz, naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR. Tylko 8 to etatowi pracownicy. Przydałoby się ich więcej, ale nie ma na to pieniędzy. W efekcie, po godzinie 16 pełniony jest jedynie jednoosobowy dyżur. W razie potrzeby dyżurny telefonicznie zwołuje ratowników na akcję.
Brak etatów to jednak nie jedyne zmartwienie naczelnika. Wyposażenie grupy także pozostawia sporo do życzenia. Najbardziej dotkliwy jest niedostatek sprzętu do narciarstwa turowego. Komplet sprzętu dla jednego ratownika to co najmniej 3 tys. złotych. A zestaw taki powinni mieć wszyscy ratownicy - także ochotnicy.

iar/Trybuna/pul

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)