Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Trybuna" - majowe święto

0
Podziel się:

Kwestia zmian w kodeksie pracy zdominowała tegoroczne obchody 1 Maja. W Warszawie w jednym pochodzie spotkali się przeciwni zmianom związkowcy i zwolennicy polityki rządu z SLD - pisze dzisiejsza Trybuna.

Obchody usiłowali radykalizować członkowie grup skrajnej lewicy, których próbowali przekrzyczeć działacze młodzieżówek Sojuszu. Tym razem obyło się bez poważniejszych incydentów z udziałem prawicy.
Warszawski pochód był nietypowy. Nie tylko dlatego, że wzięło w nim udział 3 razy mniej osób niż przed rokiem, czy dlatego, że szedł zmienioną trasą, pod Sejm, a nie jak dotychczas na Plac Grzybowski. Był inny, bo Polską rządzi lewicowy gabinet. Było widać w pochodzie, że dla jednych to powód do radości i nadziei, dla innych do rozczarowania, że jeszcze nie wszystkie problemy społeczne udało się załatwić. - Nie traktujmy tego dnia wyłącznie jak święta, ale przede wszystkim jak dzień protestu - krzyczał spiker OPZZ-u do ok. 2,5 tys. uczestników pochodu, zmierzających pod Sejm, gdzie wręczono petycję marszałkowi Markowi Borowskiemu.
Zaczęło się jednak od wiecu pod gmachem OPZZ. Zwracały uwagę 1-majowe atrybuty: szturmówki, tulipany, hasła: "Pracy i chleba", "Stop bezrobociu", "1 Maja - dniem protestu". Wyróżniał się mężczyzna z flagą "Solidarności". Pytany, czy popiera lewicę, powiedział Trybunie - Uczestniczę we wszystkich wiecach. Jestem uczciwym człowiekiem. - 1 Maja bywał dniem walki, był nieraz dramatyczny i ponury, a nieraz śmieszny. Dzisiaj jest dniem, w którym musimy wyrazić protest w imieniu ludzi pozbawionych pracy. Jest jednocześnie dniem nadziei i oczekiwania na poprawę ich sytuacji. Nadziei, którą wiążemy z rządem Leszka Millera - witał zebranych Maciej Manicki, przewodniczący OPZZ. - Popieramy rząd, ale nie bezkrytycznie - dodał. Leszek Miller i Marek Pol nie uczestniczyli w pochodzie, jak w zeszłym roku, gdy byli jeszcze liderami lewicowej opozycji. - Pochód szedł wręczyć petycje marszałkowi Borowskiemu. Ja w tym gronie, które wręcza petycje, wyglądałbym trochę dziwnie. Nie mogę iść śladem Mariana Krzaklewskiego, który
kiedyś tak właśnie czynił - mówił później dziennikarzom premier. Miller i Pol udali się natomiast na Plac Grzybowski, by złożyć kwiaty pod tablicą upamiętniającą demonstrację robotników z 1905 roku. Wcześniej złożyli wieńce przy Bramie Straceń Cytadeli.

iar/trybuna /pul

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)