Jeśli myśliwiec F-16 wygra przetarg na 48 samolotów wielozadaniowych dla naszego lotnictwa, jest szansa, że w Polsce ruszy produkcja tej maszyny również na eksport - dowiedziała się nieoficjalnie "Trybuna".
Przedstawiciele Lockheed Martin AC, producenta F-16, zapowiedzieli poszerzenie propozycji offsetowej, czyli programy współpracy i zamówień w polskim przemyśle, znacznie ponad wymagane przez stronę polską 100 procent wartości kontraktu na dostawę myśliwców. Niezależnie od tego, który z trzech oferowanych Polsce myśliwców zostanie wybrany, nasze zakłady lotnicze uruchomią linię produkcyjną, na której montowanych będzie 48 polskich maszyn.
Po ukończeniu tej partii samolotów zakłady miałyby spełniać funkcję ośrodka remontowego. Oznacza to, że duża grupa pracowników wyszkolonych dla potrzeb produkcji myśliwców straciłaby pracę. Jednak tej sytuacji można by uniknąć, gdyby pojawiły się zamówienia zewnętrzne na kolejne maszyny. Jest to możliwe, ponieważ po rozstrzygnięciu polskiego przetargu finalizowane będą kolejne, między innymi, w Brazylii i Omanie.
Według Amerykanów, produkcja większej niż 48 partii samolotów w Polsce i ich sprzedaż na rynki zewnętrzne jest wysoce prawdopodobna. Choć, jak zastrzegł rozmówca "Trybuny" pragnący zachować anonimowość, obecnie żaden producent lotniczy na świecie nie jest w stanie zagwarantować ciągłych zamówień dla swoich partnerów i nieprzerwanej produkcji.
W największym jak dotąd w Polsce przetargu oprócz Amerykanów uczestniczą szwedzko-brytyjskie konsorcjum SAAB-BAE Systems produkujące Gripena oraz francuski Dessault Aviation z Mirage 2000-5.
Głównym konkurentem F-16 jest Gripen, którego producenci, jak zapewniają, również rozważają uruchomienie w przyszłości drugiej linii produkcyjnej poza Szwecją. Stawką w przetargu, który ma być rozstrzygnięty jesienią, jest 3,5 mld dolarów.
iar/Trybuna/ makowska/dj
