Generalna Dyrekcja Dróg Publicznych nie przewidywała tak trudnej sytuacji. Podobnie było z samorządami, którym - jak pisze Trybuna wyczerpały się już środki na odśnieżanie.
"Gdyby zima była taka jak w zeszłym roku, bylibyśmy z pieniędzmi na styk. A tak jesteśmy już na minusie i jedziemy na środkach przeznaczonych na rok 2002" - mówi Ryszard Raszkiewicz, starosta złotoryjski. Podkreśla, że sytuacja na drogach w jego regionie jest nienajgorsza, choć są odcinki, gdzie trudno przejechać. W powiecie złotoryjskim maszyny ciągle pracują, dlatego koszty jeszcze nie są znane. "Z tego, co wiem, to z przyszłorocznego budżetu wydaliśmy już 20 tys. zł, jeśli nie więcej. A do końca zimy daleko" - mowi cytowany przez Trybunę starosta. Na terenie powiatu są trzy firmy, które wygrały przetargi na odśnieżanie. Sprzęt, którym dysponują, nie wystarcza. - Musieliśmy pożyczyć maszyny budowlane, spychacz gąsienicowy. A to kosztuje - komentuje starosta Raszkiewicz.
Gminy jeszcze nie podliczyły kosztów. Prace cały czas trwają. Wszyscy liczą, że śnieżna aura już się nie powtórzy i nie trzeba będzie zaciągać długów.
"Z pieniędzmi na styk" - artykuł w dzisiejszej Trybunie.
Trybuna/iar/zasadzinska