i takiej samy kary dla jego rodziców za składanie fałszywych zeznań, które - zdaniem oskarżenia - miały zapewnić oskarżonej nieprawdziwe alibi. Przed sądem okręgowym odbyły się mowy końcowe w drugim procesie w tej sprawie. W pierwszym procesie kobieta została uniewinniona.
Jedynym dowodem w sprawie są zeznania Anny Jaźwińskiej, żony zabitego, która jest jedynym świadkiem zdarzenia. W pierwszym procesie sąd nie dał wiary wersji Jaźwińskiej i - powołując się na ówczesną opinię psychiatrów - uznał, że kobieta ma skłonności do konfabulacji. Przemawiając dzisiaj przed sądem Anna Jaźwińska ponownie dowodziła, że dobrze pamięta kogo widziała na miejscu zbrodni. "Widziałam wyraźnie twarz zabójczyni i wyciągniętą ręką z bronią. Widziałam jak Beata K. strzelała do mojego męża i czuła wymierzoną w siebie broń w jej ręku" - mówiła łamiącym się głosem pokrzywdzona Anna Jaźwińska.
O winie oskarżonej Beaty K. jest przekonany oskarżyciel. Prokurator Marcin Zalewski przyznał, że w sprawie nie ma żadnych innych dowodów: broni, z ktorej strzelano, nabojów lub łusek. Prokurator powołał się jednak na opinię biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili w tym procesie, że żona zabitego mówi prawdę, i że nikt jej nie sugerował kim był zabójca. Prokurator Zalewski zażądał najwyższej kary dla Beaty K. "Beta K. popełniła straszliwą zbrodnię. Takich ludzi trzeba izolować od społeczeństwa" - argumentował oskarżyciel.
Obrońca Beaty K., mecenas Tadeusz Cupryk podkreślił w swoim wystąpieniu, że Beata K. nie miała żadnego motywu, by zabić Daniela Jaźwińskiego i próbować zastrzelić jego żonę. Odnosząc się do zeznań Jaźwińskiej - jedynego dowodu w sprawie - mecenas Cupryk zwrócił uwagę na ich niespójność. "Jednym razem pokrzywdzona mówi, że jest pewna w 100 procentach, potem mówi, że w 50-ciu a później już stwierdza że nic nie pamięta" - stwierdził obrońca Beaty K. Podkreślił, że nie zarzuca Annie Jaźwińskiej kłamstwa, ale że bierze pod uwagę pomyłkę w ocenie faktów i to, że pokrzywdzonej, która wybudziła się z nieprzytomności po kilkunastu godzinach, mogły "nałożyć się różne twarze". Pierwszą twarzą, którą Jaźwinska miała skojarzyć była - zdaniem obrońcy Beaty K. - osoba najbliżej jej znan, czyli ekspedientka ze sklepu.
Według obrońcy fakt, że kilka tygodni wcześniej Beata K. została posądzona o kradzież ze sklepu, a w następstwie zwolniona z pracy przez Jaźwińskich mógł spowodować, że Beta K. została później automatycznie obciążona przez rodzinę poszkodowanych i samą Annę Jaźwińską za ten tragiczny wypadek.
Sąd wyda wyrok w tej sprawie 15 maja.