Wicepremier Pol powiedział w Programie Pierwszym Polskiego Radia, że dalsze weryfikowanie listy zawieszonych i likwidownych połączeń regionalnych jest już nieomal niemożliwe. Przypomniał, że Ministerstwo Infrastruktury po rozmowach ze związkowcami z początkowych 1050 połączeń wybranych przez władze Przewozów Regionalnych do likwidacji zmniejszyło tę liczbę do 353. "Razem z władzami samorządowymi województw analizowaliśmy każde połączenie i wykreślaliśmy wszystkie te, które dawały jakiekolwiek szanse sensownych przychodów kolei albo których nie dało się zastąpić na przykład autobusami" - powiedział gość programu "Z pierwszej ręki". Dodał, że likwidacja 353 połaczeń stanowi zaledwie kilka procent wszystkich przewozów regionalnych.
Wicepremier Pol powiedział, że likwidacja połączeń regionalych może oznaczać zwolnienia, ale nie musi. Zapewnił, że na pewnio nie będzie zwolnień grupowych, bo to zostało zagwarantowane pracownikom.
Zdaniem wicepremiera Pola PKP musi znaleźć partnera inwestycyjnego, gdyż w przeciwnym razie, kiedy w 2006 roku na polskie tory wjadą konkurencji kilkadziesiąt tysięcy ludzi zatrudnionych w PKP może stracić pracę. "PKP jest skazane na poszukiwanie kapitałów inwestycyjnych, na znalezienie silnego parnera, z którym podejmie walkę konkurencyjną po to, żeby ją wygrać i dać miejsca pracy ludziom" - powiedział Marek Pol.
Związkowcy zapowiadają, że jeśli akcja protestacyjna nie przyniesie rezultatu, 14 lipca rozpocznie się strajk ostrzegawczy w wybranych węzłach kolejowych, a 23 lipca strajk generalny.