Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Życie Warszawy" - sprytne mrówki

0
Podziel się:

Czy może dojść do wyludnienia przygranicznych miejscowości? - zastanawia się dzisiejsze Życiwe Warszawy. Przemytnicy alkoholu, których nowe przepisy odcięły po nowym roku od dopływu gotówki, już wpadli na pomysł, jak oszukać celników.

Wystarczy zameldować się poza określonym przez Główny Urząd Ceł pasem przygranicznym lub legitymowanie się paszportem, w którym nie umieszcza się adresu zameldowania. Sposobów na ominięcie przepisów jest więcej. Między paragrafami zmienionych przepisów celnych prawie milion polskich "mrówek" pracowicie zaczyna wydeptywać nowe ścieżki. Prawnicy z rzecznikiem praw obywatelskich na czele krytykują nowe przepisy celne, wskazując ich niezgodność z Konstytucją RP. Różnicowanie praw obywateli pod kątem ich miejsca zamieszkania podważa bowiem zasadę ich równości wobec prawa. Tymczasem od nowego roku Główny Urząd Ceł dzieli Polaków na tych z terenów przygranicznych, którzy mogą przywieźć do kraju pół litra alkoholu i paczkę paierosów oraz resztę, którą obowiązują dotychczasowe normy (1 litr spirytusu, 2 l wina, 5 l piwa i karton papierosów). Mieszkańcy terenów przygranicznych nie czekają na finał prawniczych sporów. "Mrówki" zapowiadają masowe przemeldowywanie się poza strefę przygraniczną u dalszej rodziny lub
znajomych. Może się więc okazać po kilku miesiącach, że polskie pogranicza administracyjnie raptownie się wyludniły. Innym pomysłem jest wykorzystywanie nieznajomości topografii kraju przez celników. Funkcjonariusze służby celnej nie mają urzędowych spisów miast, wsi i przysiółków leżących w 15-kilometrowym pasie przygranicznym. Nikt też takich spisów jeszcze nie opracował. Sprawdzanie miejsca zameldowania każdego przybywającego do kraju obywatela i obliczanie jego położenia względem granicy na mapie sztabowej raczej nie wchodzi w grę. Urzędy celne szykują nowe formularze deklaracji celnych, z miejscem na wpisanie, obok przewożonych towarów, dokładnego i prawdziwego miejsca zamieszkania. Kto wpisze fałszywy adres, poniesie surowe konsekwencje. Celnicy nie wiedzą jeszcze, jak i gdzie będą archiwizować miliony deklaracji - na komputerowych dyskach czy w segregatorach; kto będzie sprawdzać, ile takich dokumentów wypełnił już w tym roku obywatel Kowalski przenoszący właśnie przez granicę litr wódki i karton
papierosów. Wojna "mrówek" z Głównym Urzędem Ceł zapowiada się więc fascynująco - przewiduje Życie Warszawy.

iar/ŻW/pul

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)